Cicho bądź

Numer:

Trzy amerykańskie badaczki, Sarah J. Harsey i Eileen L. Zurbriggen z Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz Jennifer J. Freyd z Uniwersytetu w Oregonie zajęły się analizą taktyk uciszania ofiar, stosowanych przez sprawców, kiedy te postanawiają ujawnić przestępstwo. Na podstawie wyników tych badań wypracowały koncepcję DARVO – model typowych zachowań przestępców, które mają na celu zamknięcie poszkodowanym ust. Artykuł o rezultatach pracy Harsey, Zurbriggen i Freyd nosi tytuł: „Perpetrator Responses to Victim Confrontation: DARVO and Victim Self-Blame” i został opublikowany w 2017 roku.

DARVO to akronim angielskich słów: deny – zaprzeczenie, attack – atak, reverse – odwrócenie (ról), victim and offender – ofiary i sprawcy. Oto i cała taktyka, prosta i skuteczna: kiedy twoja ofiara postanawia ujawnić twoje czyny, najpierw zaprzecz im lub je umniejsz, potem zaatakuj, a następnie spraw, by wszyscy uważali, że to ty jesteś ofiarą, a ona katem.

Jak piszą badaczki, to działa i daje efekty, zwłaszcza kiedy poszkodowaną jest kobieta. W patriarchalnej kulturze tradycja uciszania nas, kiedy chcemy mówić o męskiej opresji i nadużyciach, jej długa i bogata, a Harsey, Zubrigger i Freyd jedynie zjawisko to opisały: przeanalizowały naukowymi metodami, udowodniły tezę i nadały mu nazwę.

Jak działa DARVO? Zaprzeczenie faktom ma podważyć wiarygodność ofiary (taką samą rolę spełnia bagatelizowanie jej zeznań) i przekonać świadków (słuchaczy, służby, wymiar sprawiedliwości), że fakty nie miały miejsca lub są wyolbrzymiane. Atak ma na celu zastraszenie ofiary, tak, aby bała się mówić. Zamiana ról jest działaniem, które ma obarczyć winą osobę poszkodowaną, odwrócić uwagę od rzeczywistego sprawcy, zaskarbić sobie współczucie otoczenia, a tym samym zredukować ryzyko kary. Wszystkie te taktyki mają na celu uniknięcie przez agresora odpowiedzialności prawnej i zachowanie dobrego imienia. A wywołany u ofiary przy tej okazji mechanizm samoobwiniania się i ostracyzm społeczny, którego odtąd będzie doświadczać, to dodatkowe bonusy.

Przystępując do pracy, psycholożki chciały zrozumieć, dlaczego tak wiele przestępstw nie jest zgłaszanych. Dlaczego ofiary milczą – mimo że czyny sprawców są ewidentne, a prawo przewiduje za nie kary. Skąd wynika obawa pokrzywdzonych przed skonfrontowaniem się z dręczycielem, skoro system sprawiedliwości ma za zadanie je chronić. 

Istotą problemu okazują się koszty, które muszą ponosić ofiary. Mówimy tu o kosztach psychicznych, związanych z doświadczeniem agresji, a potem atakiem post factum i wreszcie z nieuniknioną traumą, która temu towarzyszy. Mówimy tu o kosztach finansowych, wynikających ze spraw sądowych – często sprawcy, ośmieleni bezkarnością, idą dalej i oczekują od swoich ofiar przeprosin lub zadośćuczynienia. Mówimy tu o kosztach społecznych – wykluczeniu, stygmatyzowaniu, obwinianiu przez społeczność, a nawet przez najbliższych. I w końcu mówimy tu o kosztach wizerunkowych, wynikających z utraty dobrego imienia, które mogą być dla poszkodowanych nie do odrobienia. 

Harsey, Zubrigger i Freyd skupiają się na psychologicznym aspekcie DARVO, nie bez znaczenia jest tu jednak aspekt kulturowy. Sprawcy nie działają przecież w próżni. Tak jak ich ofiary, żyją w konkretnym kontekście społecznym, z jego historią, strukturą, systemem, przekonaniami, stereotypami. Motywacje sprawców i techniki oddziaływania to jedno, inną kwestią jest kultura, która ułatwia im stosowanie tej formy uciszania ofiar. 

W patriarchalnej kulturze słowa kobiet znaczą mniej niż słowa mężczyzn, a wmawianie poszkodowanym, że to one ponoszą winę za zachowania ich oprawców i za krzywdę, która je spotkała, jest nagminne. Sposób ten sam od stuleci: wywoływanie strachu i zagrożenia, włączanie w to instytucji, które mają stać na straży porządku publicznego (ale stoją na straży bezkarności), społeczne piętnowanie, używanie stereotypów, pozbawianie zasobów, pozbawianie praw rodzicielskich, obwinianie poszkodowanych – wszystko po to, by zminimalizować ryzyko kary dla przestępcy i zastopować gotowość ofiar do mówienia. 

Cena mówienia o swojej krzywdzie, którą ponoszą kobiety doświadczające przemocy, jest i była zawsze rujnująca. Mamy się bać i mamy milczeć. Tego chcą od nas przestępcy i tego, w bardziej zawoalowanej formie, oczekuje społeczeństwo. 

Gdyby taktyki DARVO nie padały na podatny społeczny grunt, sprawcy nie czerpaliby z nich benefitów. Gdyby instytucje naprawdę chciały chronić poszkodowane kobiety, wykorzystywałyby wiedzę o DARVO do demaskowania intencji sprawców. Gdyby sprawcy nie byli pewni, że ich taktyki nie zostaną rozpoznane, nie stosowaliby ich tak powszechnie i z taką swobodą. O DARVO należy mówić, choćby po to, by obalić tezę, że milczenie ofiar jest wyłącznie ich wyborem.

W poprzednich numerach: