Machina numer jeden: prokuratura

Numer:

System jaki jest, każda widzi. A jeśli jeszcze nie widzi, zobaczy, kiedy zacznie szukać w nim ochrony, wsparcia lub sprawiedliwości. To machina, w którą poszkodowane kobiety wpadają, a ona je mieli i wypluwa. Wydaje się, że na ten proces niszczenia ofiar przemocy nie mamy wpływu, ale to nieprawda. To my możemy kręcić korbą, to my możemy zdecydować, jak machina będzie działać – wykorzystując narzędzie, którym jesteśmy masakrowane. Tym narzędziem jest prawo.

Aby to zrobić, musimy wiedzieć, jak system (nie) działa, czym nas miażdży i jak używać tych kół zębatych, by się bronić, a nawet wygrywać. Musimy wiedzieć, jak sypać piaskiem w tryby i je zatrzymać. Musimy poznać jego najsłabsze ogniwa. Te słabe ogniwa to urzędnicy – funkcjonariusze systemu, którym w tabelach ma się zgadzać. Ich słabością jest to, że muszą przestrzegać prawa. Tak, wbrew pozorom tego się boją, ale nie będą go przestrzegać, póki my same ich do tego nie zmusimy. 

Sytuacja jest zero-jedynkowa: albo będziemy miażdżone, albo machina się zatrzyma i nie ruszy, póki nie zacznie właściwie działać. Zaczynamy cykl informacyjny i dajemy wam narzędzia, a wy, wykorzystując je, możecie poczuć, że coś od was zależy. Im więcej z was weźmie je do ręki, tym większa szansa powodzenia. Innymi słowy, chodzi o osiągnięcie takiego poziomu upierdliwości, który ten system naprawi lub wywróci. 

Dziś na pierwszy ogień idzie prokuratura.

Wiele kobiet zgłasza przestępstwa przemocy do prokuratury. Wiele tych zgłoszeń jest po prostu umarzanych, często nawet nie są wszczynane jakiekolwiek czynności. Znakomita większość tych zgłoszeń zawiera dobrze udokumentowane dowody przemocy: nagrania (także z monitoringów), SMS-y z groźbami, obdukcje, opinie biegłych, niebieskie karty. Sprawca jest znany, nie trzeba ustalać jego miejsca pobytu ani rozsyłać listów gończych. Wydawałoby się, że takie sprawy, po ich zbadaniu i po podjęciu czynności, powinny być kierowane do sądu w postaci aktu oskarżenia, ale tak się nie dzieje.  

Dlaczego tak się nie dzieje? Dużą wagę w prokuraturze przywiązuje się do – zapamiętajcie to określenie – sprawności postępowań. Uwaga: sprawność  postępowań nie jest jednoznaczna ze sprawnością karania. Do mierzenia sprawności postępowania używa się narzędzia statystycznego jego pomiaru – to tzw. wskaźnik opanowania / pokrycia wpływu: S1.

Dany system jest uważany za sprawny, jeżeli – ogólnie biorąc – nie generuje zaległości. Jeśli nie ma zaległości, to wartość wskaźnika wynosi 100%. Ze statystyk Prokuratury Krajowej dowiadujemy się, że wskaźnik S1 oscyluje wokół wartości 100%! Analiza danych, co to w rzeczywistości oznacza „sprawy załatwione” przez prokuraturę, pokazuje, że 2/3 spraw ulega po prostu umorzeniu albo zostaje na starcie „załatwiona” odmową wszczęcia postępowania. Co ciekawe, najczęściej sypią się umorzenia lub odmowy na koniec okresów sprawozdawczych, czyli na koniec czerwca i na koniec grudnia.   

Co to oznacza dla ofiar przemocy domowej? Ano, że dla polskich organów ścigania ważniejsze jest, aby prokurator utrzymywał iluzje walki z przestępczością i sprawnie prowadził postępowanie – wtedy wskaźnik S1 będzie oscylował wokół 100% – zamiast rzeczywiście karać sprawców przemocy domowej i przemocy poseperacyjnej. Chodzi nie o to, by system sprawnie podejmował czynności, ale o to, by sprawnie umarzał, sprawnie odkładał akta na półkę i sprawnie odsyłał je do archiwum – wówczas, według prokuratury, system sprawnie działa. Wszyscy są zadowoleni, oprócz pokrzywdzonej, która została przez niego zmielona. 

Dla każdej kobiety poszkodowanej przemocą decyzja o zgłoszeniu przestępstwa jest nie tylko krokiem milowym w jej życiu, to też przekroczenie granicy strachu i własnej bezsilności. To także gigantyczny wysiłek, polegający na przygotowaniu wniosków i dowodów – kiedy jednocześnie walczy się z traumą. To wołanie o pomoc skierowane do własnego państwa, które siłą swojego prawa powinno zadziałać. To wielka nadzieja na spokój dla siebie i dzieci oraz powrót do normalności. Wskaźnik S1, tryb w machinie, wszystko to niweczy. 

Dla ofiar umarzanie spraw dotyczących przemocy jest dewastujące, odbiera im wszelkie siły. Nie dość, że sprawcy pozostają bezkarni, co ich rozzuchwala i czyni jeszcze bardziej niebezpiecznymi, to brak reakcji instytucji, które powinny stać na straży porządku i prawa, powoduje, że poszkodowane zostają całkiem same. Bez ochrony i bez sprawiedliwości, niezbędnej, by psychicznie mogły się odbudować, pozostają one z przytłaczającym poczuciem, że coś zrobiły źle, że zawaliły sprawę. A to system zawala nasze sprawy – by „sprawnie” funkcjonować.

Nie pozwólmy się mielić. W następnym numerze będziemy dalej pisać o prokuraturze, a potem o policji, sądach, ozss i kuratorach oraz o tym, jak walczyć i jak się zgodnie z prawem bronić.

W poprzednich numerach: