„W dniu 19 listopada 2024 r. – donosi Onet – policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Działdowie zostali poinformowani przez pracownika PKP o niepokojącym zachowaniu jednego z pasażerów składu jadącego z Zakopanego do Gdyni. Interwencja została podjęta około godz. 6.30 przez dwuosobowy patrol złożony z policjantki i policjanta. Na miejscu funkcjonariusze w rozmowie z uczestnikami interwencji ustalili, na czym miało polegać nieobyczajne zachowanie wskazanego mężczyzny. Osoby te poinformowały, że mężczyzna miał oglądać w ich obecności treści pornograficzne na telefonie i masturbować się – tłumaczy podkom. Justyna Nowicka z Komendy Powiatowej Policji w Działdowie”.
Masturbował się, dodajmy, w obecności dorosłych pasażerów i siedzącej naprzeciw 15-letniej dziewczyny.
„Wskazany 25-latek został wyprowadzony z pociągu i wylegitymowany. W rozmowie z policjantami przyznał się do oglądania pornografii. Został przez policjantów ukarany mandatem karnym za wykroczenie z art. 140 kodeksu wykroczeń [Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany] – dodaje przedstawicielka służb”.
Tu powinien być koniec sprawy, pracownik kolei zareagował, wyprowadził publicznego masturbanta z pociągu, policja przybyła i mężczyznę ukarała, choć kara mandatu lub nagany w przypadku „nieobyczajnego” czynu na oczach 15-latki to delikatne pogrożenie palcem. Ale okey, może policjanci mieli tego poranka nagły przypływ wspaniałomyślności? Może twórcy kodeksu uważali, że akty „nieobyczajne” w obecności nastolatek to tylko taki psikus, więc kara ograniczenia wolności to ostateczność? Może autorzy piszący paragrafy nie mieli dzieci ani dość wyobraźni, że bycie narażonym na czyn nieobyczajny w tym wieku to molestowanie?
„Gdy konduktor zdecydował o wyproszeniu go z pociągu – czytamy w Onecie – na miejscu zjawiła się policja. Jednak według relacji internautki to wcale nie masturbujący się na oczach nieletniej został uznany za winnego, lecz matka dziewczyny, oskarżona o »niedopilnowanie dziecka«”.
A zatem, taki nam się pojawia delikt prawno-logiczny, że nastolatka staje się prawie dorosła, kiedy przychodzi do ukarania sprawcy – czyny „nieobyczajne” w stosunku osób małoletnich (do 15 roku życia) to pedofilia i całkiem inna kategoria; w takim przypadku sprawca mandatem by się nie wymigał. Ale uwaga: dziewczyna staje się na powrót dzieckiem – no magia normalnie – kiedy matka, zdaniem policji, na zdarzenie reaguje nie dość gwałtownie.
I tu nasuwa się słuszne pytanie: jaka reakcja matki uznana zostałaby przez patrol dość stosowną? Kopniak z półobrotu, wytrącający telefon z ręki sprawcy, by wylądował na torach obok? A co z drugą ręką? Czy drugą rękę matka powinna mu złamać lub odgryźć, bo wiadomo, co nią wyczyniał? A może obezwładnienie dewianta skokiem na jego kolana i uderzeniem z główki? Odcięcie mu przyrodzenia? Zaszycie rozporka ozdobnym ściegiem krzyżykowym?
Stróże prawa mieli powiedzieć podczas interwencji, że „kobiety lubią przesadzać na ten temat”, z czego wysnuć można wniosek, że ukaranie sprawcy spowodowało u policji uczucie nieprzyjemności. Może, gdyby nie inni świadkowie, nawet by mu współczuli? – bo kobiety, wiadomo, uwielbiają wyolbrzymiać, a potem jeden z drugim, całkiem niewinni, mają kłopoty, a szkoda. Kobiety zmyślają swoje historie, w dodatku o 6.30 rano, tej nieludzkiej porze, kiedy policji najlepiej smakuje kawa i śniadanie w ciepłym pokoiku na zapleczu. Kobiety w zasadzie to lubią takie spektakle, tylko tak udają, że nie lubią.
No i te matki, roszczeniowe, uparte jak kozy, nie dość doskonałe, nie dość opiekuńcze, nie dość reagujące; matkom, kiedy jest okazja, należy dać po łapach i nie szkodzi, że to nie ich łapy szarpały publicznie pompona, inaczej mówiąc: kutasa.
Z tego powodu działdowskiej policji przyznajemy w tym tygodniu order z ziemniaka, z dyndającym chwościkiem. Brawo, jesteśmy pod wrażeniem!